Między mej samotności ścianami czterema
Ściskam się, kurczę w ziarno, w miał, w matulki atom,
Gdy ty butnie rozpierasz się w nich, rówien światom,
A ja z rozkoszy szczęścia ginę, że mnie nie ma.
Lecz gdy mnie już nie było, nagle myśli mglistość
Rozbłyska w światło, które znów byt mi otwiera. -
Jestem! - I ból się budzi, ból, który popiera
Niezwalczoną niewiarę moją w rzeczywistość.
L. Staff